Dzisiaj jest 20 Kwietnia 2024, Sobota, imieniny obchodzą:
Logo Niewidzialni.eu (powrót na stronę główną)

Dla pacjentów po zawale serca

Dodano: 03 września 2018

Polacy uczestniczą w międzynarodowych badaniach, które mają wykazać czy pacjentom po świeżym zawale serca należy wszczepiać kardiowerter-defibrylator (ICD). Urządzenie, przeciwdziałające nagłemu zgonowi sercowemu, nie jest obecnie wszczepiane pacjentom w pierwszych 40 dniach po zawale.

 

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Klinika Elektrokardiologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi jest jednym z pierwszych europejskich ośrodków, który włączył się do badań prowadzonych przez naukowców z Australii.

Według szefa Kliniki prof. Jerzego Krzysztofa Wranicza, nagły zgon sercowy (NZS) jest problemem w skali globalnej – rocznie z tego powodu umiera od 750 do 900 tys. mieszkańców Europy. To więcej niż łączna liczba zgonów z powodu raka piersi, płuc i AIDS.

Jego zdaniem badania, w których uczestniczą Polacy, mogą być szansą na uratowanie wielu pacjentów potencjalnie zagrożonych NZS, a którzy obecnie – zgodnie z wytycznymi Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) – nie są kwalifikowani do wszczepienia ICD.

– Od lat jesteśmy wyposażeni w bardzo skuteczne narzędzie, które przeciwdziała skutecznie nagłemu zgonowi sercowemu. Jest nim ICD. Wytyczne ESC jasno definiują tych pacjentów, u których powinniśmy wszczepić to urządzenie w ramach tzw. profilaktyki pierwotnej, czyli po to, aby zapobiec zdarzeniu, które może mieć miejsce w przyszłości – wyjaśnił szef Kliniki Elektrokardiologii UM w Łodzi.

Po zawale mięśnia sercowego pacjenci z gorszą kurczliwością serca, czyli obniżoną frakcją wyrzutową lewej komory (poniżej 35 proc.) podlegają wysokiemu ryzyku NZS. Jest ono największe w pierwszych 40 dniach po zawale. Jednak obecne wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego wykluczają wszczepienie ICD u pacjentów w tym okresie.

– Od kilkunastu lat wiadomo, że pacjenci, którzy są bezpośrednio po świeżym zawale mięśnia sercowego, w okresie do 40 dni nie korzystają – w świetle dotychczasowych badań – z dobrodziejstw tego urządzenia. Innymi słowy ta grupa pacjentów na dzień dzisiejszy jest grupą, w której wszczepienie tego urządzenia, z punktu widzenia wytycznych, nie ma uzasadnienia – dodał prof. Wranicz.

Ograniczenie to – jak wyjaśnia – opiera się w dużej mierze na wynikach dwóch badań sprzed lat, które nie wykazały korzyści z wszczepienia ICD we wczesnym okresie po zawale serca.

Jednocześnie z ostatnich badań wiadomo – mówi naukowiec – że właśnie pacjenci w okresie 40 dni po zawale, to grupa istotnie zagrożona nagłym zgonem sercowym. „Stąd mamy dwie sprzeczności – z jednej strony stare wytyczne, które mówią: nie wszczepiaj; z drugiej strony ostatnie badania, które mówią, że mamy do czynienia z pacjentami zdecydowanie zagrożonymi NZS. Stąd m.in. koncepcja noszonych kardiowerterów-defibrylatorów tzw. kamizelek ICD” – dodał prof. Wranicz.

Grupa naukowców z The University of Sydney School of Medicine z Australii podjęła się zadania, aby raz jeszcze przeanalizować tę grupę chorych. I temu mają służyć badania kliniczne „Protect-ICD” prowadzone poza Australią, także m.in. w Nowej Zelandii, Stanach Zjednoczonych, Malezji oraz w kilku krajach europejskich, w tym w Polsce.

Badania dotyczą chorych z obniżoną frakcją wyrzutową mięśnia sercowego, czyli gorszą kurczliwością serca, którzy przeszli zawał i u których nie minęło 40 dni od jego wystąpienia.

U tych pacjentów wykonane zostanie badanie elektrofizjologiczne, w czasie którego naukowcy będą stymulowali elektrodą mięsień prawej komory, obserwując czy to drażnienie spowoduje wystąpienie groźnej arytmii komorowej czy nie. – Na podstawie wyniku tego badania podejmiemy decyzję, czy wszczepiać, czy też nie tego typu urządzenie w tej konkretnej grupie chorych – wyjaśnił prof. Jerzy Krzysztof Wranicz, który jest koordynatorem badań w Polsce.

Zdaniem eksperta, badanie pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście tego typu działanie ma sens i przyniesie tym chorym korzyści.

Za koordynowanie przebiegu badania w Polsce odpowiada Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Pierwszym ośrodkiem włączonym do badań jest Klinika Elektrokardiologii Centralnego Szpitala Klinicznego UM w Łodzi. – W dalszej kolejności chcemy włączyć ok. 20 ośrodków z całej Polski i być może kolejne – jeśli będzie taka potrzeba – w późniejszych etapach – zapowiada Ireneusz Staroń, kierownik Sekcji ds. Badań Klinicznych UM w Łodzi.

Na całym świecie do badań planuje się włączyć niemal 1060 pacjentów z wysokim ryzykiem NZS. W Polsce ma to być ok. 200-300 chorych. Każdy pacjent po wyrażeniu świadomej zgody zostanie losowo przyporządkowany do grupy eksperymentalnej lub do grupy kontrolnej.

U wszystkich chorych w grupie eksperymentalnej przeprowadzone zostanie badanie elektrofizjologiczne, a pacjenci u których wystąpi indukowany częstoskurcz komorowy otrzymają kardiowerter-defibrylator. Wszystkie koszty pokryte zostaną z budżetu badania. Pacjenci z grupy kontrolnej otrzymają zaś leczenie zgodne ze standardową praktyką. Wszyscy pacjenci, po przeprowadzeniu wszelkich procedur medycznych, zostaną wypisani do domu i następnie będą podlegać obserwacji przez dwa lata – dodał Staroń.

– Mamy szansę uratować znaczną liczbę pacjentów, którzy potencjalnie nagłym zgonem sercowym są zagrożeni, a którzy do chwili obecnej – z przyczyn wynikających z obowiązujących zaleceń ESC – nie są kwalifikowani do tej formy zabezpieczenia – podsumował prof. Jerzy Krzysztof Wranicz.

PAP - Nauka w Polsce, Kamil Szubański

szu/ ekr/   



Czytaj również