To nie była integracja, tylko izolacja
Dodano: 11 kwietnia 2013
Z Krzysztofem Głombowiczem, komentatorem sportowym rozmawia Bartosz Szpurek
- Od wielu lat promujesz sport osób niepełnosprawnych w mediach i dopingujesz naszych zawodników podczas krajowych i międzynarodowych imprez sportowych. Twoja droga do sukcesu, osiągnięcia stabilizacji w życiu osobistym i zawodowym była kręta, pełna przeszkód do pokonania…
- Od urodzenia choruję na zespół Heinego Medina. Na początku niestety nie udało się postawić dokładnej diagnozy. Udało się to dopiero po roku i dwóch miesiącach. Okres młodości spędziłem w różnych placówkach rehabilitacyjnych w Polsce. Byłem na konsultacjach u profesora Dygi, Weissa i wielu innych specjalistów z zakresu rehabilitacji osób niepełnosprawnych. To właśnie dzięki ich metodom leczenia chodzę o własnych siłach. To cud, ponieważ groziła mi amputacja jednej z kończyn dolnych.
W latach 70. i 80. XX wieku niepełnosprawność była tematem tabu. Jak wspominasz ten okres, czas kiedy wkraczałeś w dorosłe życie?
- Żyliśmy wtedy w takim getcie. My – niepełnosprawni, z jednej strony muru, a z drugiej osoby w pełni sprawne, które były motorem napędowym socjalizmu. To była grupa reprezentacyjna – klasa robotnicza, z której ówczesne władze były dumne. Nas bez względu na kwalifikacje, umieszczano w spółdzielniach inwalidów. To nie była integracja, tylko izolacja.
- Kiedy w roku 1979 osiedliłeś się w Bydgoszczy, twoje życie zmieniło się o 180 stopni…
- To prawda. Bydgoszcz otworzyła mi furtkę do świata, w którym mogłem i mogę nadal spełniać moje marzenia. Tutaj ukończyłem szkołę średnią, zacząłem podnosić ciężary, a w roku 1999 podjąłem studia na wydziale pedagogiki na Uniwersytecie Bydgoskim. Po pięciu latach ciężkiej pracy uzyskałem tytuł magistra.
- Dziennikarz, komentator sportowy… ale nie tylko. Zanim podjąłeś współpracę z telewizją przez 20 lat poznawałeś sport od kuchni, w oparciu o własne doświadczenia…
- Sport zawsze odgrywał ważną rolę w moim życiu. Przez 20 lat podnosiłem ciężary, biegałem i pływałem. Nigdy nie paliłem papierosów i nie stosowałem innych szkodliwych używek. Czuję się tak, jakbym miał wciąż 18 lat. Cieszę się z każdego osiągniętego do tej pory sukcesu, ale nie zamierzam spocząć na laurach. Nadal stawiam sobie kolejne, nowe wyzwania.
Czytaj również
- Markę i wizerunek buduje się latami
- Klasyczny mobber nigdy nie ma dość!
- Komunikaty głosowe ułatwiają podróż
- MegaMisja – Nauka poprzez zabawę
- 15 lat minęło...
- Twórcy „Klanu” przełamali temat tabu
- Teatr bez barier
- Lubię zapach spalonej gumy
- Sprawdzają czy to na pewno ja
- Niepełnosprawni są wyraziści
- To była trudna technicznie rola
- Szukam aktora z dystrofią mięśniową
- Mam onkologiczne ADHD
- Jesteśmy otwarci na nowe wyzwania
- Niepełnosprawność w serialu Doręczyciel