Dzisiaj jest 8 Maja 2024, Środa, imieniny obchodzą:
Logo Niewidzialni.eu (powrót na stronę główną)

Polscy wynalazcy pokonują bariery

Dodano: 30 lipca 2014

Produkcja urządzenia, które umożliwia sterowanie komputerem ustami czy opaski do badania jakości snu to przykłady na to, że w Polsce komercjalizacja badań może się udać. Aby współpraca z biznesem była sprawniejsza trzeba jednak zmian m.in. w myśleniu - komentuje ekonomistka Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

 

Źródło: www,naukawpolsce.pap.pl

Na polskich uczelniach powstają rozwiązania, którymi zainteresowani są prywatni przedsiębiorcy. Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu opracowano np. PSI-Toolkit - zestaw narzędzi do przetwarzania języka naturalnego. Jak tłumaczy PAP pracujący nad rozwiązaniem prof. Krzysztof Jassem, narzędzia pozwalają m.in. rozłożyć tekst na poszczególne wyrazy, określić, jakimi są częściami mowy i wskazać jak tłumaczyć je na inne języki. Na podstawie PSI-Toolkit naukowcy z UAM opracowali dla firmy Samsung moduły tłumaczenia automatycznego. Prof. Jassem zdradza, że praca naukowców może być wykorzystana m.in. przy rozpoznawaniu mowy w smartfonach. 

Z kolei ustomysz opracowana przez zespół prof. Andrzeja Czyżewskiego z Katedry Systemów Multimedialnych PG od pewnego czasu produkowana jest przez gdańską firmę Young Digital Planet. Ustomysz, dzięki pomocy kamery rejestrującej ruchy ust, pozwala sterować pracą komputera np. osobom sparaliżowanym. -  Wychwytywane przez kamerę konkretne ruchy ustami powodują przesunięcie kursora czy wykonywanie innej czynności właściwej dla klasycznej myszy komputerowej – mówi PAP prof. Czyżewski. Oprócz ustomyszy firma Young Digital Planet skomercjalizowała też inny wynalazek z PG - inteligentny długopis wyposażony w system czujników współpracujących z tabletem. Urządzenie sygnalizuje momenty, gdy pisak jest np. nieprawidłowo trzymany lub gdy piszący w trakcie ćwiczeń zbytnio wykracza poza wyznaczone linie. - Długopis jest pomocny w nauce pisania zwłaszcza dla dzieci zagrożonych dysleksją – wyjaśnia prof. Czyżewski.

To przykłady na to, że współpraca między uczelniami a biznesem może się udać. Jest jednak sporo barier, które sprawiają, że naukowcy nie podejmują się komercjalizacji wystarczająco chętnie. Opowiada o nich w rozmowie z PAP główna ekonomistka Konfederacji Pracodawców Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. - Pracownicy uczelni są oceniani według liczby artykułów naukowych i książek, które wyprodukowali, a nie według wartości wniesionej do gospodarki, a więc projektów badawczych, które udało się skomercjalizować - podkreśla.

Na problem ten zwracał uwagę wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Włodzisław Duch w lipcu na uroczystości powołania konsorcjum Instytut Autostrada Technologii i Innowacji. Przyznał, że aby w ocenie działalności jednostek naukowych i pracowników odpowiednio docenić wdrożenia, patenty i działalność praktyczną, trzeba by było „zrobić rewolucję w nauce, co trochę może potrwać”. Zapewnił jednak, że jego resort chce się zastanowić nad długofalową strategią w tym zakresie.

Pracownicy uczelni nieraz podejmują jednak skuteczne próby komercjalizacji za własną rękę. Naukowcy z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, którzy nie chcieli, aby ich rozwiązania pozostały w szufladach, postanowili założyć własną firmę. W porozumieniu z uczelnią założyli spółkę typu spin-out - AM2M. Wynegocjowano, że spółka będzie mogła korzystać z laboratoriów uczelni. Działania spółki dotyczą głównie optycznych metod obrazowania, a firma prowadzi też badania na zlecenia przemysłu medycznego.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie dysponuje dokładnymi informacjami, ile firm - podobnie jak AM2M - powstaje w Polsce w celu wdrożenia wynalazków. - Według naszych danych dotyczących aktywności Centrów Transferu Technologii (CTT) w roku 2011 powstało 41 takich firm - poinformował PAP rzecznik MNiSW Łukasz Szelecki, ale dodał, że liczba ta nie uwzględnia wszystkich przedsiębiorstw tworzonych przez naukowców. Trzeba by do niej doliczyć firmy powstające przy akademickich inkubatorach przedsiębiorczości - łącznie start-upów powstało już przy inkubatorach ponad 1500.

Jednym z takich startupów jest firma Intelclinic, założona przez studenta Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Kamila Adamczyka, a także doktorantów z Politechniki Warszawskiej - Janusza Frączka i Krzysztofa Chojnowskiego. Opracowana przez wynalazców opaska Inteliclinic NeuroOn zapewnić ma użytkownikom możliwość badania jakości swojego snu. Jej zadaniem jest monitorowanie aktywności mózgu i organizmu użytkownika, a potem wyliczenie kiedy i ile powinien poświęcać czasu na sen. Na platformie crowdfundigowej młodym przedsiębiorcom udało się zebrać na swój projekt prawie 500 tys dol.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek zastrzega, że do zakładania spółek mogą zniechęcać niektóre przepisy prawne. One zobowiązują naukowców zakładających spółkę do płacenia podatków zanim okaże się, jaką wartość ma dane rozwiązanie. - Każe się płacić podatek od czegoś, co nie wiadomo, czy przyniesie pozytywne rezultaty - mówi ekonomistka. Jej zdaniem podatek powinien być zapłacony dopiero wtedy, kiedy spółka zacznie generować przychody i da się wycenić wartość pomysłu.

Jednak komercjalizacja badań nie zawsze oznacza konieczność założenia własnej firmy. Na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy we współpracy z fabryką Pesa, produkującą tramwaje i tabor kolejowy, powstało Laboratorium Badań Struktur Wielkogabarytowych. Pesa jako pierwsza zleciła laboratorium badania wytrzymałościowe wózków tramwajów. Współpraca ta była możliwa dzięki środkom uzyskanym z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Starczewska-Krzysztoszek zaznacza, że współpraca między przedsiębiorcami a uczelnią może być trudna. Przedsiębiorcy komercjalizując badania chcieliby współpracować bezpośrednio z naukowcami, którzy prowadzili badania. - A administracja uczelni jest bardzo zbiurokratyzowana, podejmowanie decyzji trwa bardzo długo, a czas w biznesie się liczy - mówi ekonomistka. Przyznaje, że korzystne rozwiązania zawarte są w nowelizacji prawa o szkolnictwie wyższym, przyjętej w lipcu przez Sejm. Zakładają one, że naukowiec będzie mógł uzyskać prawa do wyników badań naukowych, jeśli w ciągu trzech miesięcy od uzyskania wyników, uczelnia nie podejmie się komercjalizacji. Owe przepisy, zdaniem ekonomistki, ułatwią przedsiębiorcom rozmowy z naukowcem - właścicielem praw i sprawią, że badacz zainteresowany będzie komercjalizacją swoich osiągnięć.

Starczewska-Krzysztoszek przyznaje, że najwięksi przedsiębiorcy są dość dobrze rozeznani w tym, co dzieje się na uczelniach, ale wyniki badań prowadzonych na uczelniach w większości przypadków nie nadają się do komercjalizacji. Jej zdaniem, aby urynkawianie polskich innowacji następowało skuteczniej, potrzebna jest zmiana w mentalności i w podejściu do tego, co jest nauką. - Nauka ma służyć do poprawy dobrobytu nas wszystkich - ocenia. Jej zdaniem nauka powinna służyć nie tylko społeczeństwu, ale także i gospodarce.

Ludwika Tomala



Czytaj również